Włóczęga part II

„Nie ma już dla mnie znaczenia czy szczęście zostawi mi znowu awizo
Nie mam adresu stałego, więc może dlatego tak długo już za mną błądziło
Uwielbiam burzę, więc idę na żywioł, by nigdy niczego nie nazwać pomyłką, wiesz…”

Tak nieprzygotowany nie byłem chyba jeszcze nigdy 😅, nie mam nawet butów, a w przypadku mojej kostki robi to różnicę, nie wiem nawet, czy jej nie rozwalę pierwszego dnia. W sumie to tak naprawdę niewiele wiem, zero założeń, żadnych oczekiwań, po prostu czuję, że chcę to znowu zrobić, a to, że okoliczności nie sprzyjają to akurat żadna nowość.

Ostatnio temperatura w nocy spadła do 4 stopni… Tyle to ja miałem ostatnim razem, jak wracałem w Brukseli, ale nie ma to, jak w górach. Nawet jeśli to Portugalia ja jak zwykle, same krótkie spodenki, hehe w Grecji jakoś chyba było jednak cieplej. Wydawać by się mogło, że mam już wystarczająco trudno, a jednak sam sobie utrudniam to jeszcze bardziej, a im bardziej to robię, tym bardziej mnie to zaczyna bawić. Pamiętam ten stres za pierwszym razem, a teraz im mam trudnej i im bardziej sobie zaczynam uświadamiać, jak bardzo jestem w dupie, tym bardziej mnie to bawi. Tym razem nawet nie wiem, dokąd idę, ale za to chyba wiem coś ważniejszego, wiem, po co idę.

T: Nie szkoda Ci tej nogi?
Wcześniej bez zastanowienia od razu odparłem, że nie. Dzisiaj bym powiedział, że zerwane więzy bolą bardziej niż pozrywane więzadła.

Zabawne to właśnie te „najgłupsze” nielogiczne i nieracjonalne rzeczy, które czułem, że powinienem zrobić, jakoś wspominam najlepiej i to one mnie chyba najbardziej zmieniły. W sumie niewiele się zmieniło on czasu moich wcześniejszych przemyśleń, mózg już się nauczył, że poradzi sobie niezależnie od tego, gdzie zabierze go serce.

Nie wiem, czy da się wytłumaczyć uczucie, ale chyba nawet nie chce mi się tego robić. Byłem już tam, wiem, że nie będę tam całkowicie szczęśliwy, bo wciąż będzie brakowało jednego cholernie istotnego elementu, ale nigdy nie byłem tak blisko, jak wtedy… A ostatnio jednak znowu zbłądziłem i strasznie chcę, choć odzyskać tamtą wersję. Wcześniej szedłem dla niej, po drodze jednak odnalazłem siebie. Tym razem idę dla siebie i nie mam pojęcia co znajdę.

W podróży jestem innym człowiekiem, ostatnim razem się nie udało utrzymać tego, dokąd udało mi się dojść, nie uda się raczej i tym razem, tym razem chodzi raczej o to, by się trochę poukładać, zanim mnie poskładają, żebym się przypadkiem nie rozsypał.

Nie wiem ile czasu, zejdzie mi dochodzenie do siebie, ale wiem, że będzie musiało do tego dojść, bo mam w planach jeszcze przejść sam siebie, a ostatnio coraz wyraźniej zaczynam słyszeć głos zza oceanów Aya i Cha wołają mnie coraz bardziej, a ja chyba jestem coraz bardziej gotowy na nasze spotkanie.

„Czuję, że muszę odejść, pobyć sam i pobyć inny…”

Włóczęga – ciąg dalszy nastąpił 😍

PS. jeśli nie będę odpowiadać, to najprawdopodobniej wylogowałem się do życia. 😉

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *