Jaki „książę”, takie królestwo…
Jakie życie taka Gra o Tron.
Jaka inteligencja takie Easter Eggi.
Jakie poczucie humoru taka groteska.
Jakie fantasmagorie takie alegorie i metafory.
Choć tytułowym Machiawelicznym Księciem nie zostanę raczej nigdy, bo mój kręgosłup moralny zapiera się przed tym rękoma i nogami no ale cóż… Zawsze mogę próbować jeszcze zostać Małym Księciem… 🤔
Od kiedy pamiętam, w domu było sporo książek i w pewnym stopniu podświadomie została mi zaszczepiona miłość do nich. Choć nie była ona taka oczywista. Próbowano wręcz kupić moje uczucie do nich, płacąc mi za czytanie w szkole.
Z czasem coś się jednak zmieniło, powoli zaczęło iskrzyć między nami, drobny promyk stopniowo zaczął się przeistaczać w płomień, który znacząco zwiększał swoją objętość, rozprzestrzeniając się. Mała iskierka przerodziła się w gorejącą łunę, która wręcz zaślepiła mnie swoim blaskiem… Na tyle, że nie potrafiłem dostrzec świata poza nią, stając się obsesją. Kiedyś tak działałem… Wszystko albo nic, odcienie szarości nie istniały w moim spektrum rzeczywistości, bo go wręcz nie było, był jedynie dualizm.
Kiedyś były dla mnie ucieczką, podobnie jak i wyobraźnia. Z czasem dotarło do mnie, że ja tak naprawdę wcale nie chcę uciekać, więc jak to w skrajnościach u mnie zwykło bywać, na tamten czas pod wpływem błędnej interpretacji odwróciłem się od nich.
Kiedyś postrzegałem skrajności jako złe, uważałem, że moja fascynacja nimi wyrządziła mi wielką krzywdę. Patrząc jednak z retrospektywy, wtedy po prostu nie potrafiłem nimi odpowiednio zarządzać. Dzisiaj wiem, że pomogły mi poznawać swoje granice, przesuwać je, bronić ich oraz świetnie się bawić balansując na ich krawędziach. Uwielbiam, gdy moje światy skrajności się przenikają, wzajemnie się uzupełniając. Dzisiaj paradoksalnie to właśnie skrajności pozwalają mi osiągać w życiu balans.
I choć raczej nie wrócę już do czasów, gdzie czytałem po 3 książki dziennie ani do momentu, gdy porzuciłem je wszystkie na rzecz zapisywania swojej własnej.
Z jednej strony głupotą byłoby nie czerpać z doświadczeń innych ludzi i starać się za każdym razem wymyślać koło na nowo. Z drugiej jednak strony nie można się też w tym zatracić, jak ja kiedyś stając się jedynie kopią cudzych myśli i projekcji, zatracając przy tym swoje własne.
Jak to w życiu zwykło bywać, jest ono całkiem przewrotne. Najpierw to ja zostałem tą miłością zarażony, by na powrót zacząć ją krzewić w domu. Może nie tyle zaraziłem mamę samą miłością do nich a bardziej ich tematyką.
Wielokrotnie, wracając po czasie, wchodziłem do pokoju i widząc książkę, pytałem się, czy to moja? Gdy w odpowiedzi słyszałem, że nie, że sama kupiła, to się uśmiechałem i mówiłem, że wystarczyło pójść do mnie do pokoju, bo tam leżą już od dawna. To był jeden z piękniejszych okresów w moim życiu, gdy mogłem dzielić z kimś pasję, wymieniać się spostrzeżeniami i cholernie mi brakuje… Ubolewając nad tym, że trwało to zbyt krótko, jednocześnie będąc wdzięcznym, za to, że było. ❤️
Na pytanie, czy chciałbym jakąś pamiątkę po mamie, odpowiedziałem, że chcę tylko jednego… Połączyć nasze kolekcje.
I choć nie jest to cała kolekcja, bo cześć książek mam w Hiszpanii i Portugalii, niektóre pożyczyłem i nigdy do mnie nie wróciły, niektóre zostawiałem przy przeprowadzkach, a były też takie, które mi ukradli razem z Kindlem, to i tak jest tego całkiem sporo. Zważywszy również na to, iż sporą część życia spędzam „na walizkach”, przez co znacząco ograniczyłem kompulsywne kupowanie ich fizycznych wersji, a bardziej przerzuciłem się na ebooki i audiobooki. Również i przez to, że zgubiłem się gdzieś po drodze i gromadzenie wiedzy stało się dla mnie błędnie ważniejsze niż jej ucieleśnianie. Może dlatego, że było mniej wymagające, a jednak stwarzało pozory, że coś się zmienia…
Niemniej jednak gdy patrzę na moją małą kolekcję to i tak ten widok napawa mnie dumą. Kiedyś miałem pewne marzenie, które pomogła mi jeszcze spełnić po swojej śmierci…
Niektórzy kolekcjonują monety czy znaczki, ja wolę wiedzę, emocje i wyobraźnię. A te potrafią być ukryte między stronicami, cierpliwie czekając, aż tchniesz w nie energię, budząc je do życia.
Kończę, parafrazując i łącząc ze sobą 2 cytaty, nadając im przy tym jednocześnie nowego znaczenia.
Biedni mają duże telewizory, bogaci duże biblioteki.
A me bogactwo możesz mierzyć tylko miarą moich przeżyć.